Eli zeskoczył ze skałki
za nim zielonowłosy. Niepewnie wsunął się do pierwszej części groty. Rozejrzał
się upewniając, że nikt nie czyha na niego i Dirka. Poszli dalej, a nie widząc
wampira zawołał.
-Caleb?- spytał niepewnie Eli wchodząc
do księżycowej groty. Rozejrzał się nie ufnie po grocie. Bał się ataku głodnego
wampira.
-czego?!- warknął Caleb z przymkniętymi
powiekami i opierający się o ścianę. Był wyczerpany, umierał z głodu, a zarazem
rozpierała go złość i walczył z pierwotnymi instynktami by nikogo nie
zaatakować.
-przyprowadziłem Dirka- powiedział Eli
wchodząc niepewnie do środka groty.- i muszę wam coś powiedzieć…
-to mów- powiedział Dirk odgarniając
włosy z szyi i pozwalając się wgryźć dla wampira. Był spokojny i opanowany tak
jak zawsze.
-ten Zacc nie jest człowiekiem…- zaczął
blondyn.
-a czy ty jesteś człowiekiem?!- spytał
złośliwie Dirk, broniąc szatyna.
-ale…- skulił ogon i położył uszy,
spojrzał na Dirka widząc, że temu się to nie podoba co mówi o Zacc’ku.- chodzi
mi oto… wiem o tym, że nie jestem człowiekiem… on też nim nie jest. Nie wiem
czym się różni od Caleba, ale jest podobny, a zarazem nie…
-oczerniasz go!- stwierdził Dirk
niezadowolony z rozmowy i tego co mówi blond włosy demon- jest moim
przyjacielem! Nie pozwolę ci go oczerniać!- gdyby nie pożywiający się na nim
Caleb rzucił by się na Eli’ego.
-ale- jęknął blondyn i spojrzał na
Caleba, który się oderwał na chwilę od szyi zielonowłosego.
-zgadzam się z Eli.- powiedział Caleb- z
nim jest coś nie tak. Ty, Vera, Jill, Gay i May wszyscy, którzy mają bransolety
coś ciągnie do niego… to dziwne, że innych tak nie ciagnie. Jak na razie tylko
to mi przyszło do głowy…
-i ty?!- krzyknął Dirk- po prostu oboje
jesteście zazdrośni! Koniec z posiłkami! Więcej mnie nie pogryziesz! Jak powiem
to May to ona też ci nie pozwoli się na sobie pożywiać!- krzyknął wściekły
wychodząc.
-no to pięknie…- osunął się po ścianie Caleb,
przełknął za ledwie kilka razy, nadal czuł głód, który został podsycony tymi
kilkoma łykami krwi.- jestem głodny- jęknął zrozpaczony.