Caleb oprowadzą Jill po szkole. Odpowiadał różne ciekawostki
o tym miejscu i odpowiadał na pytania. Chłopak cały czas był poważny i się nie
uśmiechał. Zachowywał się jak robot i trzymał pewien dystans od dziewczyny.
Jill to denerwowało, gdy podchodziła o krok bliżej niego, on automatycznie
oddalał się o krok.
- Mam jeszcze pytanie. - Powiedziała znudzonym głosem
wychodząc z sali biologicznej.
- Słucham.
- Czy są jakieś zasady dotyczące ubioru? - Spytała idąc za
chłopakiem do następnej sali. - No chodzi mi o tego Dirka. Pozwolili mu nosić
zielone włosy… Dziwny koleś. Nigdy bym się tak nie pofarbowała… - Pokręciła
głową. Zatrzymała się prawie wpadając na chłopaka, który staną sztywno. - Coś
się stało? - Zapytała dotykając ramienia bruneta. Caleb złapał ją za rękę i
przycisnął do ściany, przytrzymując ją ramieniem. - Co ty robisz?! - Jęknęła
spanikowana.
Spojrzała w jego oczy,
gdy przybliżył swoją twarz do jej. Wciągnął nosem powietrze i spojrzał na nią
spod przymrożonych powiek, jego oczy były czarne jak w bezgwiezdną noc. Poczuła
się niezręcznie, gdy przybliżył się do niej jeszcze bardziej, że stykali się
nosami.
- Czy on chce mi coś zrobić?! - Pomyślała otwierając szeroko
oczy, spróbowała wyszarpnąć rękę. - Puść mnie! - Pisnęła ledwo słyszalnym
głosem z przerażenia. Zerknął na jej twarz, usta jej drgały. Jill nabrała
powietrza w płuca by zacząć krzyczeć, lecz położył jej palec do ust, zahaczając
o dolną wargę i odchylając ją troszeczkę. Lewy kącik jego ust się uniósł na
chwilę, a następnie nachylił się by złożyć pocałunek na jej szyi.
- Może zaboleć. - Szepnął zmienionym głosem. Czuła jego
wargi na skórze.
- Zostaw mnie… - Pisnęła, a serce jej zaczęło walić jak
oszalałe.
- CALEB! - Rozległ się głos po całym korytarzu zakłócając
panującą tam ciszę. Caleb puścił Jill odskakując od niej na pół metra, opanował
oddech. Poprawił koszulę i spojrzał w kierunku z którego dochodził głos.
Dziewczyna opadła na kolana, serce nadal waliło jak
oszalałe. Zastanawiała się czy tylko jej się wydaje, czy po całym korytarzu
rozchodzi się bicie jej serca. Jednak to co słyszała po przez szum w głowie to
był odgłos biegnącej osoby. Siedziała i nie mogła opanować drżenia całego
ciała.
- Co on chciał mi zrobić?! Zgwałcić?! W szkole?! Na
korytarzu?! Boże ja chcę do domu! Do normalnej szkoły! Gay i May miały rację!
To jest więzienie… - Przepływały jej przez głowę myśli.
- Eli. - Caleb patrzył jak chłopak w czapce szybko się
zbliża się w jego stronę. Opanowanym głosem dodał. - Zaraz upadniesz. - Tylko
to powiedział jak na zawołanie blondyn zaczepił się o rozwiązaną sznurówkę i
upadł na szczupaka podjeżdżając kawałek do bruneta.
Caleb pokręcił głową obserwując jak ten się podnosi,
otrzepuje i podbiega do niego.
- Popraw czapkę, bo ci wystaje u… zawiąż lepiej buty. - Powiedział
poprawiając czapkę blondynowi. Następnie spojrzał na siedzącą i trzęsącą się
dziewczynę. - Trochę mi przeszkodziłeś… - Jego czarne oczy wbijały się w
dziewczynę. Oblizał wargi i spojrzał na blondyna.
- Musimy pogadać! - Powiedział Eli patrząc na dziewczynę.
Zmarszczył nos i ściągnął brwi, gdy coś zaświtało mu w głowie. - Natychmiast… -
Dodał.
- Teraz nie mogę. - Caleb spojrzał na chłopaka, a ten czując
na sobie wzrok zadrżał.
- Ale ja nie mogę czekać! - Nalegał zerkając raz na dziewczynę,
raz na bruneta.
- Wieczorem tam gdzie zawsze. Dirk ma być też tam… - Oświadczył
odwracając się tyłem do Eli’ego. Blond włosy chłopak zagryzł dolną wargę.
- Dlaczego wieczorem?! Już! Teraz! Natychmiast! - Zaczął
buntować się tupiąc nogami. Zachowywał się jak rozkapryszony dzieciak chcący
zabawkę. Caleb odwrócił się w mgnieniu oka i uderzył z pięści chłopaka w twarz tak,
że ten się wywalił na ziemię.
- Uspokój się. Przyprowadź Dirka do groty to nic się nie
stanie… - Syknął patrząc jak Eli mrugając powiekami patrzył na niego.
- Okay… wieczór Księżycowa Grota… - Powiedział podnosząc się
i odbiegł oglądając się za siebie.
Caleb spojrzał na blondyna znikającego za zakrętem. Pokręcił
głową, a jego kąciki ust uniosły się do góry. Podszedł do dziewczyny i wyciągnął
do niej pomocną dłoń. Jill patrzyła na nią z wielkimi oczami, odtrąciła ją, a
serce ponownie zaczęło walić jak oszalałe.
- Pomogę. - Powiedział spokojnym opanowanym tonem.
- Sama trafię do swojego pokoju…! A ty nie próbuj za mną
iść! I… I… I nie podchodź do mnie! – Krzyknęła, zerwała się na równe nogi cały
czas przerażona. Uciekła w tym samym kierunku, gdzie za zakrętem zniknął Eli. Zdyszana
wbiegła do salonu i szybko weszła do sypialni, gdzie zamknęła się na klucz.
Siedzący w salonie chłopacy zdumieni patrzyli na zachowanie
dziewczyny.
- Co jej? - Zapytał rudowłosy chłopak patrząc na drzwi
pokoju.
- A skąd mam wiedzieć. Była z panem sztywniakiem. - Fuknął
inny brunet przeczesując ręką sięgające ramion włosy.
- Tu nie wejdzie. - Pomyślała Jill głośno łapiąc powietrze. -
Co to za Księżycowa Grota?! - Myślała nadal siadając na łóżku. - Co z jego
oczami… Wydawało mi się, że miał szare… Ale później czarne… - Rozmyślała.
Położyła się na łóżku i przymknęła powieki. Zadrżała przypominając sobie całe
tamte zajście. - Nigdy więcej nie podejdę do niego… - Stwierdziła kuląc się na
łóżku. - On jest przerażający…
Caleb wszedł do pokoju jak, gdyby nigdy nic się nie stało.
Zamknął za sobą drzwi i biorąc książkę z półki usiadł na fotelu. Zerknął na
patrzących krzywo na niego chłopaków. Uniósł brwi i zatopił się w lekturze.
- Co jej zrobiłeś? - Zapytał Brunet z włosami do ramion.
Przyglądając się uważnie chłopakowi w fotelu.
- Nic. - Odparł krótko przewracając stronę w książce.
- Po takim nic by nie wbiegała taka przerażona do pokoju
zamykała drzwi na klucz. - Stwierdził nieufnie ten sam brunet.
- Jasper ma rację. - Stwierdził blondyn. Caleb podniósł
wzrok znad książki, jego lodowate spojrzenie zamknęło kolejne protesty.
- Nic jej nie zrobiłem… - Powtórzył z naciskiem, ale nadal
opanowanym głosem. - Sami ją zapytajcie. - Stwierdził powracając do lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz