Szkołę odwiedziło:

03. Oprowadzenie.


Caleb oprowadzą Jill po szkole. Odpowiadał różne ciekawostki o tym miejscu i odpowiadał na pytania. Chłopak cały czas był poważny i się nie uśmiechał. Zachowywał się jak robot i trzymał pewien dystans od dziewczyny. Jill to denerwowało, gdy podchodziła o krok bliżej niego, on automatycznie oddalał się o krok.
- Mam jeszcze pytanie. - Powiedziała znudzonym głosem wychodząc z sali biologicznej.
- Słucham.
- Czy są jakieś zasady dotyczące ubioru? - Spytała idąc za chłopakiem do następnej sali. - No chodzi mi o tego Dirka. Pozwolili mu nosić zielone włosy… Dziwny koleś. Nigdy bym się tak nie pofarbowała… - Pokręciła głową. Zatrzymała się prawie wpadając na chłopaka, który staną sztywno. - Coś się stało? - Zapytała dotykając ramienia bruneta. Caleb złapał ją za rękę i przycisnął do ściany, przytrzymując ją ramieniem. - Co ty robisz?! - Jęknęła spanikowana.
Spojrzała  w jego oczy, gdy przybliżył swoją twarz do jej. Wciągnął nosem powietrze i spojrzał na nią spod przymrożonych powiek, jego oczy były czarne jak w bezgwiezdną noc. Poczuła się niezręcznie, gdy przybliżył się do niej jeszcze bardziej, że stykali się nosami.
- Czy on chce mi coś zrobić?! - Pomyślała otwierając szeroko oczy, spróbowała wyszarpnąć rękę. - Puść mnie! - Pisnęła ledwo słyszalnym głosem z przerażenia. Zerknął na jej twarz, usta jej drgały. Jill nabrała powietrza w płuca by zacząć krzyczeć, lecz położył jej palec do ust, zahaczając o dolną wargę i odchylając ją troszeczkę. Lewy kącik jego ust się uniósł na chwilę, a następnie nachylił się by złożyć pocałunek na jej szyi.
- Może zaboleć. - Szepnął zmienionym głosem. Czuła jego wargi na skórze.
- Zostaw mnie… - Pisnęła, a serce jej zaczęło walić jak oszalałe.
- CALEB! - Rozległ się głos po całym korytarzu zakłócając panującą tam ciszę. Caleb puścił Jill odskakując od niej na pół metra, opanował oddech. Poprawił koszulę i spojrzał w kierunku z którego dochodził głos.
Dziewczyna opadła na kolana, serce nadal waliło jak oszalałe. Zastanawiała się czy tylko jej się wydaje, czy po całym korytarzu rozchodzi się bicie jej serca. Jednak to co słyszała po przez szum w głowie to był odgłos biegnącej osoby. Siedziała i nie mogła opanować drżenia całego ciała.
- Co on chciał mi zrobić?! Zgwałcić?! W szkole?! Na korytarzu?! Boże ja chcę do domu! Do normalnej szkoły! Gay i May miały rację! To jest więzienie… - Przepływały jej przez głowę myśli.
- Eli. - Caleb patrzył jak chłopak w czapce szybko się zbliża się w jego stronę. Opanowanym głosem dodał. - Zaraz upadniesz. - Tylko to powiedział jak na zawołanie blondyn zaczepił się o rozwiązaną sznurówkę i upadł na szczupaka podjeżdżając kawałek do bruneta.
Caleb pokręcił głową obserwując jak ten się podnosi, otrzepuje i podbiega do niego.
- Popraw czapkę, bo ci wystaje u… zawiąż lepiej buty. - Powiedział poprawiając czapkę blondynowi. Następnie spojrzał na siedzącą i trzęsącą się dziewczynę. - Trochę mi przeszkodziłeś… - Jego czarne oczy wbijały się w dziewczynę. Oblizał wargi i spojrzał na blondyna.
- Musimy pogadać! - Powiedział Eli patrząc na dziewczynę. Zmarszczył nos i ściągnął brwi, gdy coś zaświtało mu w głowie. - Natychmiast… - Dodał.
- Teraz nie mogę. - Caleb spojrzał na chłopaka, a ten czując na sobie wzrok zadrżał.
- Ale ja nie mogę czekać! - Nalegał zerkając raz na dziewczynę, raz na bruneta.
- Wieczorem tam gdzie zawsze. Dirk ma być też tam… - Oświadczył odwracając się tyłem do Eli’ego. Blond włosy chłopak zagryzł dolną wargę.
- Dlaczego wieczorem?! Już! Teraz! Natychmiast! - Zaczął buntować się tupiąc nogami. Zachowywał się jak rozkapryszony dzieciak chcący zabawkę. Caleb odwrócił się w mgnieniu oka i uderzył z pięści chłopaka w twarz tak, że ten się wywalił na ziemię.
- Uspokój się. Przyprowadź Dirka do groty to nic się nie stanie… - Syknął patrząc jak Eli mrugając powiekami patrzył na niego.
- Okay… wieczór Księżycowa Grota… - Powiedział podnosząc się i odbiegł oglądając się za siebie.
Caleb spojrzał na blondyna znikającego za zakrętem. Pokręcił głową, a jego kąciki ust uniosły się do góry. Podszedł do dziewczyny i wyciągnął do niej pomocną dłoń. Jill patrzyła na nią z wielkimi oczami, odtrąciła ją, a serce ponownie zaczęło walić jak oszalałe.
- Pomogę. - Powiedział spokojnym opanowanym tonem.
- Sama trafię do swojego pokoju…! A ty nie próbuj za mną iść! I… I… I nie podchodź do mnie! – Krzyknęła, zerwała się na równe nogi cały czas przerażona. Uciekła w tym samym kierunku, gdzie za zakrętem zniknął Eli. Zdyszana wbiegła do salonu i szybko weszła do sypialni, gdzie zamknęła się na klucz.
Siedzący w salonie chłopacy zdumieni patrzyli na zachowanie dziewczyny.
- Co jej? - Zapytał rudowłosy chłopak patrząc na drzwi pokoju.
- A skąd mam wiedzieć. Była z panem sztywniakiem. - Fuknął inny brunet przeczesując ręką sięgające ramion włosy.
- Tu nie wejdzie. - Pomyślała Jill głośno łapiąc powietrze. - Co to za Księżycowa Grota?! - Myślała nadal siadając na łóżku. - Co z jego oczami… Wydawało mi się, że miał szare… Ale później czarne… - Rozmyślała. Położyła się na łóżku i przymknęła powieki. Zadrżała przypominając sobie całe tamte zajście. - Nigdy więcej nie podejdę do niego… - Stwierdziła kuląc się na łóżku. - On jest przerażający…
Caleb wszedł do pokoju jak, gdyby nigdy nic się nie stało. Zamknął za sobą drzwi i biorąc książkę z półki usiadł na fotelu. Zerknął na patrzących krzywo na niego chłopaków. Uniósł brwi i zatopił się w lekturze.
- Co jej zrobiłeś? - Zapytał Brunet z włosami do ramion. Przyglądając się uważnie chłopakowi w fotelu.
- Nic. - Odparł krótko przewracając stronę w książce.
- Po takim nic by nie wbiegała taka przerażona do pokoju zamykała drzwi na klucz. - Stwierdził nieufnie ten sam brunet.
- Jasper ma rację. - Stwierdził blondyn. Caleb podniósł wzrok znad książki, jego lodowate spojrzenie zamknęło kolejne protesty.
- Nic jej nie zrobiłem… - Powtórzył z naciskiem, ale nadal opanowanym głosem. - Sami ją zapytajcie. - Stwierdził powracając do lektury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz