Późnym
popołudniem do dworu wróciła rozbawiona Gay z Eli’m. Zapomniała zupełnie o
rozmowie z blondynem, gdy podszedł do niej szatyn. Spojrzała na niego i
zobaczyła w jego oczach błękitne iskierki. Momentalnie zarumieniła się
wpatrując w chłopaka.
-jestem Eli Greas-Hay, a ty?- spytał Eli
zauważając zmianę w zachowaniu Gay. Ukłuła go zazdrość, gdy zaczęła się
wpatrywać w tamtego.
-Ja Zaccheus
von Scherzhaft. Mówcie
mi Zacc.- uśmiechnął się do demona podając mu rękę. Zaniepokoił się nieco, że
Eli z ponurą miną odwzajemnił jego uścisk. Jeszcze bardziej gdy wyczuł moc
demona w nim. Skrzywił się robiąc wielkie oczy wpatrując się w blondyna.
Momentalnie wyszarpnął dłoń, uśmiechnął się sztucznie i oddalił się dość szybko
od parki. Co jakiś czas zerkał za siebie, czy przypadkiem Eli nie idzie za nim.
-Jakiś jest dziwny- stwierdził Eli,
gapiąc się na odchodzącego szatyna, spojrzał na białowłosą- Gay?
-jest SUPER FAJNY!- wykrzyknęła
dziewczyna nie zwracając już więcej uwagi na demona pobiegła za Zacc’kiem.
Rzuciła mu się na szyję, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech, gdyż
podeszła jeszcze uśmiechnięta Jill i May.
-ale miałaś…- jęknął Eli patrząc na to
jak dziewczyny obskakują chłopaka.- Z nim
jest coś nie tak… tylko nie wiem co, ale czuję to w czubku ogona.-
pomyślał mrużąc oczy zaczął obserwować każdy ruch szatyna z fotela. Zacc
zakłócił jego terytorium, a demony bronią to co należy do nich, a Eli czuł, że
ten nowy jest jego naturalnym wrogiem.
***
Od
kiedy zaczął się rok szkolny minął miesiąc. Jill, May, Gay, oraz Dirk z jego
siostrą nie rozłącznie towarzyszyli Zaccheus’owi. Jednak jak nie było w pobliżu
szatyna dziewczyny i Dirk zachowywali się jak zawsze. Jednak najdziwniejsze
było to, że Zacc zachowywał się jakby się bał Eli’ego co drażniło demona
jeszcze bardziej.
Nachmurzony
blondyn z impetem usiadł na kanapie po turecku. Skrzyżował ręce na piersi i
cicho warknął obserwując jak Gay po raz kolejny, gdy pokazał się Zacc zostawiła
go. Próbował z dziewczyną o tym rozmawiać jednak skończyło się awanturą i
wyszło na to, że oczernia jej chłopaka. Co jeszcze bardziej nadszarpnęło
wewnętrzną bramę, którą bał się otworzyć. Złapał spojrzenie szatyna i podnosząc
górną wargę w grymasie ostrzegawczym zawarczał. Koło niego usiadła rudowłosa
dziewczyna.
-Co tam Eli?- zapytała uśmiechając się
do chłopaka. Dopiero po chwili zauważyła wyraz jego twarzy.- nie mów, że jesteś
zazdrosny o Gay…
-Ja?!- krzyknął chłopak stając na
równych nogach i wpatrując się w zielone oczy Elizy. Odetchnął głęboko i usiadł
ponownie.- może trochę…- oplótł kolana rękoma opierając na nich brodę.- Z nim
jest coś nie tak i udowodnię to- burknął.
-tu się zgadzam.- odpowiedziała
dziewczyna i także popatrzyła na szatyna siedzącego na schodach z paczką.- jest
naprawdę dziwny. Jest w nim coś odpychającego…- dodała.
-odpychającego?- zapytał i popatrzył na
dziewczynę.- Eliza o co ci chodzi? Nie widzisz jak je do niego ciągnie?! Zawsze
tak jest, że jak jest w pobliżu to koniec zabawy. Potrafią wszystko rzucić i
biec do… tego ZACC’KA.- wy warczał jego imię.
-Eliza ma rację.- powiedziała Victoria
opierając się o oparcie kanapy.- Widzę Eli, że nie przypadł ci do gustu nowy.
Dlaczego mu nie docinasz jak to robiłeś Oliverowi?
-Bo go nie trawię- warknął patrząc na
szatyna.
-Słodki jest ten Zacc jak się uśmiecha.-
westchnęła blondyna.
-A widziałaś ten błysk w jego oczach…-
Zapytała Eliza. Eli burknął pod nosem i się zmył do swojego pokoju. Z racji
tego, że jest adoptowany przez państwo Hay miał swój pokój. Zamknął drzwi,
zrzucił czapkę z głowy. Rzucił się na łóżko.
-Uch! Wszyscy szaleją za tym Zacc’kiem!
Jak Dirk mógł nas zostawić?! Niech sobie bierze tę wiedźmę Verę, ale Gay jest
moja!- krzyknął do poduszki, która nieco zagłuszyła jego podniesiony głos. Ogon
zaczął rytmicznie uderzać w łóżko.- odkryje jego sekret. Przekonasz się. Nie
pozwolę ci rządzić na moim terytorium…- burczał do poduszki.
***
Do
salonu wszedł Caleb. Rozejrzał się po nim. Eliza i Victoria gadały na kanapie,
grupka chłopaków siedziała i w cos grała przed komputerem, kilka dziewczyn z
Oskarem oglądała telewizję, na schodach siedziała May, Gay, Jill i Vera z
Dirkiem gadali z Zacc’kiem. Skrzywił się widząc szatyna. Uważał go za wroga, od
kiedy spojrzał mu w oczy. nie wiedział dlaczego tak jest, ale chłopak nie
podobał mu się. Nie rozumiał dlaczego Dirka do niego ciagnie. Wziął głęboki
wdech i ruszył do grupki.
-Cześć.- przywitał się wymuszając
uśmiech.- May obiecałaś, że zagramy w kosza…- zwrócił się do dziewczyny.
czarnowłosa powiodła po nim nieprzytomnym wzrokiem i uśmiechnęła się.
-Och przepraszam Caleb, ale już jestem
umówiona z Zacc’kiem.- odpowiedziała wesoło i przytuliła się do ramienia
szatyna. Wymuszony uśmiech zszedł z twarzy Caleba. Spojrzał w oczy Zacc’ka z
ostrzeżeniem i szybkim korkiem opuścił salon.- Bezczelny! Nie powinien ze mną
zadzierać…- zamknął drzwi i poczuł jak ogarnia go głód i zmęczenie.- cholera
jestem na rezerwach… Muszę zjeść… i uważać na tego Zacc’ka.- oparł się o
ścianę.
-Caleb nic ci nie jest?- usłyszał
jakiegoś chłopaka za sobą. Przymknął oczy i się uspokoił.
-Wszystko w porządku. Wiesz może gdzie
Eli?- zapytał blondyna z asymetrią i o brązowych oczach.
-Eli…? Hmm… widziałem, jak wściekły wbiegł
po schodach… no wiesz do tej zakazanej części dworu…
-dzięki.- rzucił i wbiegł po schodach.
Dokładnie wiedział, gdzie jest pokój demona. Zapukał do drzwi.
-Czego?!- odezwał się zirytowany głos
demona.
-Księżycowa grota północ. Sprowadź w
jakiś sposób Dirka.- wyszeptał do drzwi Caleb. Dobrze wiedział, że chłopak
usłyszał.
-Caleb?- zapytał Eli otwierając drzwi
jednak nikogo za nimi nie zastał.- co się dzieje do cholery?!- zapytał sam
siebie zamykając drzwi.- Grota, północ, Dirk. Czyli zebranko.- wzruszył
ramionami siadając na łóżku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz