Szkołę odwiedziło:

07. Nie ma to jak sport...

May uwielbiała wszelakie sporty. Ma niespożytą ilość energii, którą nie umiała zużyć. Dlatego ojciec zapisywał ją na różne zajęcia: piłka nożna i ręczna, tenis, koszykówka, karate itp.
- Ile mamy na ciebie czekać?! - zapytał się blondyn i spojrzał na ciemnowłosą dziewczynę.- a gdzie Jill?
- Jill z Jasperem. A ja jestem May, jej młodsza siostra. Caleb ma mną się zajmować przez pewien czas.- wyjaśniła brunetka podając rękę by się zapoznać.
- Dobra gramy! Nie przyszliśmy tu gadać - powiedział jeden z chłopaków trzymający piłkę do koszykówki.
- Brakuje Jima. I nie mamy kompletu- powiedział blondyn rozglądając się.
- Cholera… pewnie zapomniał- stwierdził trzymający piłkę.
- Ja mogę zagrać!- wykrzyknęła entuzjastycznie May. A gdy ci spojrzeli na nią - umiem w to grac!- zapewniła.
- Pokaż na co cię stać – powiedział chłopak uśmiechając się niedowierzająco i rzucił w brunetkę piłką.
Dziewczyna uśmiechnęła się łapiąc piłkę i pokazała co potrafi. Wrzucając piłkę bezbłędnie do kosza. Następnie podała właścicielowi celnym kozłem.
- Konkurencja dla Caleba. A tak po za tym jestem Eryk.- uśmiechnął się do dziewczyny.- teraz możemy grać.- dodał i spojrzał na bruneta.
Po godzinie gry w koszykówkę, zwyciężyła drużyna May. Dwoma punktami. Podczas przerwy na ławce siedzieli wszyscy gracze. Oprócz May stojącej z piłką przed pijącym wodę Calebem. Wyzywająco popatrzyła na chłopaka.
- Chcę zobaczyć co potrafisz… widziałam, że nie pokazałeś wszystkiego co umiesz!- stwierdziła mrużąc oczy. A nie widząc reakcji na zaczepkę, powtórzyła jeszcze raz. W końcu puściła zirytowana w niego piłką. Caleb złapał w lewą ręką.- jesteś tchórzem! Boisz się dziewczyny! Tchórz!- zaczęła prowokować coraz bardziej irytując się brakiem reakcji chłopaka. Caleb podniósł się ciągle trzymając w ręce piłkę. Wrzucił drugą ręką pustą butelkę do śmietnika i wszedł na boisko.- a jednak- pomyślała zadowolona z siebie.
- Gramy do pięciu trafień- powiedział Caleb i spojrzał na chłopaka- Eryk liczysz.
- Jasne- zgodził się brunet. Jak i chciała pokazał na co go stać. May ani razu nie dotknęła piłki, raz gdy miała trafić do kosza chłopak złapał ją w locie robiąc fikołka nad jej głową. Trafiając po raz piąty.- koniec! Wygrał Caleb!- powiedział lekko zaskoczony Eryk.- faktycznie nie dajesz z siebie wszystkiego podczas naszych meczów…- stwierdził. Caleb tylko wzruszył ramionami i spojrzał na zasapaną May.
- Zadowolona?- spytał spokojnym głosem Caleb.
-TAK! O to właśnie mi chodziło!- wykrzyknęła zadowolona.- powinieneś tak ciągle grac!  Nauczysz mnie tego skoku nad głową?
- Może- wzruszył ramionami i zszedł z boiska.
- Hey! Poczekaj!- Krzyknęła May goniąc Caleba.- gdzie teraz?
- Muszę znaleźć Dirka- odpowiedział idąc przodem. Dziewczyna dogoniła go, co było nie na rękę głodnemu wampirowi. Szyja i zapach May zapraszały do uczty- jak najszybciej… inaczej nie wytrzymam i wgryzę się w May… cholera gdzie on się pałęta…?!- myślał intensywnie odwracając wzrok w innym kierunku.
- Coś się stało?- spytała May widząc dziwne zachowanie chłopaka, który się zatrzymał.
- Idź po Dirka… ja tu zaczekam… powiedz mu gdzie jestem niech przyjdzie jak najszybciej- powiedział siadając i opierając się o drzewo, gdy dziewczyna pochyliła się nad nim- IDŹ!- krzyknął gardłowo, dziewczyna spojrzała na chłopaka i odbiegła- jeszcze chwila, a bym się w nią wgryzł…- pomyślał. May wbiegła do dworu rozejrzała się szybko i wpadła do salonu młodszej grupy.
- Wiecie gdzie jest Dirk?!- spytała osób będących w salonie.
- Jest w Sali muzycznej. Pokazuje ją dla niej …- powiedziała dziewczyna wychodząc za May- a wiesz gdzie ona jest, że tak pędzisz?
- Nie… powiesz?
- Jasne na końcu korytarza przejdź przez dwuskrzydłowe drzwi to będzie tam- blondynka wskazała kierunek. May podziękowała i w kilka minut dobiegła do Sali. Wpadła do niej zadyszana.
- Dirk…eh… Dirk- powtórzyła kilka razy łapiąc powietrze.
- Co się stało?- spytał spokojnie chłopak podchodząc do May.
- Chodzi o Caleba kazał mi ciebie zawołać… graliśmy w koszykówkę… a po meczu wyszedł z boiska i strasznie pobladł… i krzyczał na mnie…- mówiła idąc za Dirkiem i resztą.
- Eli- chłopak odwrócił się do blondyna.- zajmij się dziewczynami pod moją nieobecność- dodał widząc Caleba siedzącego przy drzewie.- pokarz im inne sale tematyczne…- poprosił- May idź z nimi. Ja się zajmę Calebem- zwrócił się do dziewczyny.
 May posłusznie poszła za Eli i siostrami. Po tym jak zniknęli z horyzontu dla Dirka, rozejrzał się czy nikt nie idzie, odgarnął włosy z szyi i podszedł do Caleba.
- Jedz...- powiedział bacznie się rozglądając.
Caleb powoli wgryzł się w szyję Dirka, czuł jak z każdą chwilą opada z sił. Po kilku minutach częściowo odzyskał siły by muc się poruszać.
- Idziemy do księżycowej groty. Tam skończysz się posilać- powiedział Dirk zasłaniając szyję włosami. Caleb podniósł się przy pomocy kolegi i szybko ruszyli w stronę groty.- jestem z ciebie dumny- pochwalił po drodze Caleba, który spojrzał na niego nie rozumiejąc.- nie zrobiłeś sobie posiłku z May, choć byłeś głodny.- wyjaśnił.
- Żeby się nachyliła, było by po niej…- odpowiedział Caleb.
- Musisz skończyć ze sportem, przebywanie na słońcu cię osłabia… wiem, że uwielbiasz sport…
- Nie zrezygnuję- warknął Caleb wchodząc do groty. Zielonowłosy pokręcił głową wchodząc za wampirem.
- Ale tak było by lepiej i bezpieczniej dla ciebie…

- To moja sprawa.- warknął wgryzając się ponownie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz