Szkołę odwiedziło:

08. Nie dyskutuj z siostrami!


                Eli wraz z trzema siostrami szedł korytarzem pełnym portretów właścicieli. Znał każdego z opowiadań swoich opiekunów. Zaskakiwał więc dziewczyny różnymi, zabawnymi historyjkami o niektórych z nich. Poznawanie historii szkoły, a raczej jej założycieli bardzo obu przypadło do gustu. Jedynie May marudziła zmartwiona. Przy jednym z portretów wypaliła.
-Eli co jest z Calebem?!- zapytała May zatroskanym głosem.
-czasami… opada z sił…- wyjaśnił blondyn.
-a po co mu Dirk? Przecież mogłam mu pomóc dojść do pielęgniarki… - stwierdziła brunetka.
-pielęgniarka mu nie pomoże… ee… Dirk poda mu… jego lekarstwo. Nie pytaj jakie, bo sam nie wiem.- uśmiechnął się.
-ten Caleb jest dość dziwny.- stwierdziła Gay i wyjrzała przez okno na park.- co wy na to. Na przykład spacerek po parku?
-park jest…-  zaczął Eli.
-wiemy, wiemy- powiedziały bliźniaczki.- jest niebezpieczny- powtórzyły razem.
-tobie jakoś to wczoraj wieczorem nie przeszkadzało- powiedziała Gay złośliwie patrząc na chłopaka.
-tam nie wolno… jest zakaz- powtórzył nerwowo poprawiając czapkę.- wieczorem byłem… spałem…
-dobra dziewczyny idziemy do parku- zakomenderowała  Jill. Ruszyła w stronę wyjścia, a za nią bliźniaczki.
-HEY! Tam nie wolno!- wykrzyknął Eli za idącymi dziewczynami- mam nadzieję, że Dirk mi wybaczy- pisnął blondyn i zaczął biec za nimi.
Jednak te go nie słuchały ze śmiechem i żartując z miny chłopaka wbiegły w las.
-No nie. Dirk mnie zabije…- Jęknął Eli wołając za dziewczynami.
***
Księżycowa grota…
-skończyłeś?- zapytał Dirk, gdy Caleb się oderwał od jego szyi. Wytarł się z krwi.- masz coraz większy apetyt…
-wiem… jeden posiłek starczał mi na dwa dni, teraz muszę posilać się krwią co 12 godzin…
-słabniesz.-skwitował Dirk patrząc jak ten siada na skalnej półce.
-nie to co innego. Już dawno nie urozmaicałem posiłku muszę wypić innej krwi, twoja nie wystarcza…- powiedział Caleb.
-wiesz, że ustaliliśmy…
-tak mam nie gryźć ludzi. Dziś pełnia… nie powinieneś wyjąc bransolet do naładowania?- zmienił niewygodny temat.
-tak.- kiwnął głową Dirk podszedł do skały, przekręcił jeden z kamieni otworzyła się półka z której wyjął szmaragdowe pudełko. Postawił na skałce.- wieczorem je otworzę by się naładowało.- stwierdził- teraz wracajmy.-dodał i spojrzał na Caleba.
***
Tym czasem 3 siostry chodziły po lesie. Odkryły tajemniczą, prawie nie widoczną ścieżkę.
-Może tędy?- zaproponowała May wbiegając.
-czemu nie!- pognała za siostrą Gay.
-dobra przerwa- zapowiedziała Jill po jakimś czasie. Usiadła zmęczona na jakimś kamieniu. Ten zapadł się pod jej ciężarem i upadła na ziemię. W jakiejś dziwnej jaskini…
-JILL!- krzyknęły bliźniaczki podbiegając do dziury z której dobiegał krzyk siostry. Popatrzyły na siebie.- ja pierwsza!- zaczęły się przepychać poczym obie się pośliznęły i wpadły razem do środka. Zaczęły z ogromną szybkością spadać. Lądując jedna na drugiej. Podniosły się i rozejrzały.- Jill?
-tu jestem!- dobiegł ich głos siostry przeszły przez przejście do drugiej części groty.
Zobaczyły Jill otwierającą coś zielonego. Zaciekawione podbiegły do niej by się przyjrzeć. Otworzyła szmaragdowe pudełko.
-Wow- zachwyciły się.
Urzekł je widok trzech mieniących się srebrzyście bransolet z dużym wyblakłym niebieskim kamieniem po środku. Sięgnęły by je lepiej obejrzeć. Kiedy bransolety uchwyciły się wyciągniętych ku mim nadgarstków. Powodując, utratę przytomności przez siostry. Leżały wokół szmaragdowej szkatuły.
***
-DIRK!- wykrzyknął blondyn na widok kolegi.- one są w grocie! Znalazły przejście!- jęknął Eli- nie umiałem ich powstrzymać- usprawiedliwił się.
-cholera! Wyjąłem szkatułkę!- warknął Dirk i pobiegli w stronę parku. Kilka godzin później grota.- cholera!- krzyknął Dirk rzucając opaską o ziemię, odsłaniając złoty znak na czole.- czemu są takie wścibskie?!
-żyją to ważne- powiedział Caleb i spojrzał na smutnego Eli’ ego.- Eli chociaż ty- poprosił.
-żebym mógł je wtedy powstrzymać…- pisnął chłopak z skulonym ogonem.- ale z nimi nie dało się dyskutować… przegadały mnie, zakrzyczały…
-rany- westchnął Caleb i ponownie spojrzał na Dirka wskazując nieprzytomne.- co te bransolety mogą dla nich zrobić?
-w najgorszym wypadku wyssą ich energię życiową…- powiedział zielonowłosy i zerknął na dziewczyny- a w najlepszym wypadku otworzą się, jeśli się naładują…- odwrócił się i spojrzał na Eli’ ego. Podszedł do niego i pogłaskał go po głowie.- spokojnie kotku. To nie twoja wina…- powiedział uspokajającym tonem. Caleb spojrzał na nieprzytomne i się nad nimi nachylił dotykając czoła Jill.
-nie czuję by wypływała z nich energia. Jak na razie wszystko w porządku- odwrócił się w stronę chłopaków.- będziemy tu czekać, aż odzyskają przytomność? Czy zaniesiemy je do łóżek?- zapytał.- i co im powiemy?
-to fakt. Powiedzieć coś trzeba.- przyznał Dirk.
-ale co?- jęknął Eli.
-to co?- popatrzył na obu wampir.
-a bo ja wiem?- zastanowił się Dirk.
-improwizacja?- zapytał Eli.

-nie nadaję cię do improwizacji.- westchnął Caleb kręcąc głową i wpatrując się w kumpli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz