Gay i Jill
rozmawiają w salonie młodszej grupy o tym co się wczoraj wydarzyło. Pilnował je Eli przysłuchując się ich
rozmowie. Gay popatrzyła z niedowierzaniem na siostrę, potem na blondyna.
-ty naprawdę masz takie kocie uszy?-
spytała Gay, widząc jak ten poprawia czapkę.
-ma. I to nie sztuczne- przytaknęła
Jill.
-ja…- zaczął niepewnie Eli. Gay podeszła
do niego i ściągnęła mu czapkę z głowy.
-ej…- jęknął chłopak nakładając na głowę
swoje ręce.- oddaj mi czapkę- poprosił i popatrzył błagalnie na dziewczynę.
-no pokarz- poprosiła Gay próbując
oderwać choć jedną rękę.- oddam ci jak pokarzesz- zaproponowała.
-ale ktoś może wejść- zaprotestował Eli.
-Jill pomóż!- Sapnęła Gay z wysiłku.
Obie zaczęły
ciągnąć go za ramiona. Cała trójka przewróciła się na ziemię. Do pokoju wszedł
Dirk. Spojrzał na przewróconych na ziemi, którzy wpatrywali się w przybyłego.
Gay nasunęła czapkę na głowę blondyna i się uśmiechnęła.
-co tu się dzieje?- spytał zielonowłosy
przekrzywiając lekko głowę w prawo. Jill zgramoliła się z chłopaka i siostry
poprawiła swoje ubranie i uśmiechnęła się do niego.
-w sumie to nic- powiedziała Jill i
spojrzała na leżącą jeszcze parkę.
-przewalamy się- uśmiechnęła się Gay dosiadając
Eli’ ego.
-Dirk! To nie ja… to one!- wykrzyknął chłopak
próbując ściągnąć dziewczynę sobie z pleców.
- taa jasne…- nie uwierzył- Jill czujesz jakieś zmiany po
założeniu bransolety?
-nie, a co się stało?- odpowiedziała
zaskoczona pytaniem Jill.
-eh…- odetchnął z ulgą i spojrzał na
Gay. Dziewczyna domyślając się pytania.
-żadnych zmian. Eli no pokarz- ponownie
wróciła do blondaska, który pokazał jej język przewracając się na nią. Teraz to
on na niej siedział z czego była niezadowolona Gay. Chłopak szeroko się
uśmiechnął poprawiając czapkę i zaczął
łaskotać dziewczynę.
-nawet nie…- zaczęła się śmiać.
-hey!- krzyknęła Jill dołączając do
zabawy. Dirk popatrzył na przewalającą się po salonie trójkę pokręcił głową i
wyszedł.
***
May i Caleb
zaciekle grali w tenisa, a kibiców coraz więcej się zbierało. Po dwóch godzinach
zaciętej rywalizacji May opadła na ławkę, nad nią stanął Caleb.
-co to już koniec- uśmiechnął się
złośliwie podając butelkę z wodą.
- dlaczego ty się nie męczysz?- spytała
biorąc butelkę.
-no cóż, tak po prostu- uśmiechnął się i
rozejrzał po boiskach.
-to chociaż udawaj- poprosiła opierając
się zamknęła oczy i zaczęła powoli uspokajać oddech.- zgłodniałam…- stwierdziła
gwałtownie wstając.
-to chodźmy coś przekąsić…- rozbawiła go
mina dziewczyny, która się uśmiechnęła do niego.
-a co chcesz?- szeroko się uśmiechnęła
poprawiając kucyk, Caleb pokręcił głową na nie.- poczekasz na mnie nałożę coś
mniej przepoconego.- stwierdziła wchodząc do budynku. Weszli razem do salonu
młodszej grupy i im oczom ukazał się widok przewalającej się Gay z Eli’m.
-Eli- zdziwił się Caleb widząc jak na
chłopaku ląduje dziewczyna.
May tym czasem
weszła z ubraniem do łazienki, gdzie wzięła prysznic. Caleb, Eli, Gay i
pozostali co byli w salonie usłyszeli krzyk dobiegający z łazienki. Pod
drzwiami zaraz znalazła się Gay i zapukała do drzwi.
-May co się stało?- spytała pukając.
-ty już dobrze wiesz, co się stało!-
warknęła wychodząc May jej brązowe puszyste włosy zmieniły kolor na czarny. –
co to ma znaczyć?! Gadaj szybko co wlałaś do mojego szamponu!
-ja ci nic farbo podobnego nie wciskałam
do szamponu…- zaprzeczyła Gay kręcąc głową.
-a może Eli- powiedział Caleb wskazując
kolegę.
-wiem kto to zrobił- warknęła May
rzucając się na siostrę-Jill jak mogłaś!
-To nie ja… ona z tobą mieszka-
zachichotała łapiąc Gay i przyciągając do siebie jako osłone przed May.
-ja ci pokarzę!- odkrzyknęła Gay. Po
chwili siostry się tłukły, a wszyscy obstawiali kto wygra.
Po wejściu
Clarka Moora wychowawcy młodszej grupy uspokoiły się na tyle by się nie bić. Ponownie
ukarał dziewczyny nadzorem chłopaków. Upominając Caleba i Dirka by dbali o
niespotykanie się sióstr.
***
Wieczorem Caleb,
Eli i Dirk spotkali się w grocie.
-odczuwasz głód?- spytał Dirk po
wyjaśnieniach Caleba.
-nie- odpowiedział Caleb, ku zdziwieniu
obu Eli się nie wcinał i z zadowoleniem machał ogonem obserwując księżyc.- a co
dla Eli’ ego?
-nie mam pojęcia, ale wracajmy… na pewno
nie chcesz jeść?- spytał upewniając się Dirk. Caleb lekko się uśmiechnął i
wyszedł z groty.
-mówiłem ci, że jak skosztuję krwi innej
osoby to mogę nie jeść przez kilka dni.- wyjaśnił Caleb spojrzał na księżyc i
ukucnął obok leżącego Eli’ ego.- a ty co taki dziś spokojny?- podrapał go po
głowie a ten zamruczał z zadowolenia.
-Gay powiedziała, że specjalnie dla mnie
uszyje czapkę- pochwalił się nadal drapany.
W ten sposób
dowiedzieli się paru rzeczy o Gay od Eli’ ego. Wrócili do dworu dopiero o
trzeciej rano, Caleb padł wyczerpany całym dniem.
-zawsze wolałem niewiasty od mężczyzn-
zasnął z uśmiechem przypominając sobie, że May też jest żywicielem i może na
niej teraz się posilać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz